Get to know me

Pochwa do miecza rekonstrukcja River Thames XIV

Niepeła, bo po fakcie dotarłem do fotografii dokładnych, ale i tak jestem zadowolony

Wszystkie pochwy są pasowane, szkielet to drewno jesionowe, wewnątrz zależnie od przeznaczenia i kształtu miecza, sukno lniane lub flausz wełniany. na zewnątrz skóra i okucia lutowane srebrem, ręcznie repusowane i grawerowane, nic nie jest odlewane, wszystko zgodnie ze sztuką.

 Pozdrawiam

Your Title

This is where your text starts. You can click here and start typing. Porro quisquam est qui dolorem ipsum quia dolor sit amet consectetur adipisci velit sed quia non numquam eius modi tempora incidunt ut labore et dolore magnam aliquam quaerat voluptatem ut enim.

Moje średniowieczne

Moja wieloletnia praktyka związana z średniowiecznym odlewnictwem i repuserstwem

Zrobiłem już kilkadziesiąt tłoków. Ale dalej mi mało, lecz dam se na wstrzymanie. Co za dużo to niezdrowo, muszę zając się nowiutkimi pomysłami.

Parę słów o samych stęplach, wykonuję je z stali NC10, wszystkie są w ostatecznej fazie produkcji hartowane selektywnie i odpuszczane. Tłoki a właściwie wzory to w szczególności ornamenty średniowieczne, ocalone wzory na kawałkach skór pasów, toreb czy opraw ksiąg, wzory starych tłoków, literatura i ikonografia. Z wzorami nie ma kłopotu w okresie XIII-XV w. była ich taka masa, że tylko brać i wybierać. Najciekawsze to wzory pozostawione na paskach odnalezionych na obrębach Polski, miast Hanzy i Prus. Inne to nowość u mnie - herby, jak sie doczytałem często były nimi przyozdabiane pochewki do noży różnego kalibru i przeznaczenia, (również rękojeści i okucia), oraz pochwy do mieczy, jedna nawet się zachowała, mam zdjęcie w swojej kolekcji, zresztą opisana jest u Oakeshotta. Herb jest jednak niewdzięczny, bo nie ma na nie nabywców, wiadomo. A obecne rycerstwo to nie taka klientela jak przed wiekami, bida, że aż piszczy, takie czasy. Dla siebie zrobiłem tłok z herbem mojego miasta. Tłoki, które wytwarzam są na wstępie projektowane w dwóch wersjach, negatyw i pozytyw, która wychodzi ładniej pozostaje. Po wytrawieniu kwasem obrysów, graweruję frezami z węglików i frezami diamentowymi, do tego używam Dremela 4000, z wałkiem giętkim i uchwytem 3 szczękowym. Po grawerce tłok jest wygładzany pastami na filcu i hartowany w oleju. Po hartowaniu odpuszczam.

Tłoki nie robię na sprzedaż, moim założeniem jest wykonywanie pasków, a tłoki są tylko narzędziem. Jako że chcę, aby wszystkie moje wyroby były rzadkie to sam wykonuję wszystko, od projektu po ostateczny wyrób. Jedynie, co to skórę nie garbuje sam tylko kupuję z garbarni. Cała reszta to moje w 100% dzieło.

Z tego powodu nie jestem zainteresowany wytwórczością pod cudzą marką, wszystkie wyroby od 2012 będą sygnowane moją stancą, takie R w kwadracie.



Jak to jest w moim warsztacie

Do wszystkiego dochodziłem sam, bo w naszych czasach taki zawód nie istnieje.

Zaczęło się dawno temu, w roku 2002. Z własnej inicjatywy próbowałem z złomu mosiężnego i brązu odlewać sprzączkę. W tym czasie nie interesowało mnie czy wzorzec jest historyczny czy nie, ważna była sposób wykonywania. Pierwsze próby były nieudane, wybuchały, miały masę różnych wad. Kilka razy wybuchał mi tygiel, ponieważ mosiądz gwałtownie paruje w temp plus minus 1060 stopni, czy jakoś tak. W żadnym razie nie zajmowałem się pomiarem temperatur, bo przecież w średniowieczu odlewnicy też nie mieli aparatury do pomiaru. Wszystko chciałem robić na oko, tak jak w dawnych wiekach.

I zbudowałem pierwotny piec, skorupy i glina, taki sam tylko trochę zmodernizowany stosuję do dzisiaj.

Tygiel na początku szamotowy, teraz metalowy wyłożony masą ogniotrwałą, ale w szamotowym też czasami coś odlewam, tylko są niezmiernie kruche t lubią się rozlecieć. Piec opalałem na początku tylko węglem drzewnym, obecnie koksem i węglem drzewnym, który jest bezkonkurencyjny, mimo swej ceny i szybkiego znikaniaJ

Nadmuch elektryczny, nie mam miejsca na miech i pomocnika lub ucznia, który by cały czas pufał i dmuchał.

Odlewam ze złomu, mam go trochę zapas na kilka ładnych lat. Jest to głównie mosiądz i brąz i kompletnie mi nie przeszkadza mieszanie go, z tym, że większość daję mosiądzu, bo jego mam najwięcej i chcę równomiernie go zużywać. Co do historyczności takich odlewów to mówię, że odlewam z stopów miedzi, bo tak jak w średniowieczu nikt nie kupował w Hutmenie ściśle określonego składem surowca w kąskach tak i ja dzisiaj leję, z czego popadnie.

Po pewnym czasie doskonaliłem całą technikę, ale nie chodzi o piece oporowe lub inne cuda próżniowe, lecz wciąż umiejętności. Aby patrząc na stop wiedział, kiedy go rafinować, kiedy lać, jak lać, z jaką prędkością, jak przygotowywać formy, jaka wilgotność, i takie tam inne cuda. Cała nauka trwała parę lat, i dzisiaj się jeszcze uczę, potrafię aktualnie odlewać coraz mniejsze detale, co jest dla mnie niebywałym sukcesem. Niekiedy się jeszcze zdarza, że mam partię gdzie 80 procent odlewów jest do ponownego przetopienia, czyli buble, a niekiedy to 100% dobre, wówczas skaczę jak dziecko i cieszę się jak berbeć z lizaka. Cały czas traktuję to, jako naukę, pasję i w związku z tym nie zdołam zapewnić 100% dostępność każdych moich wzorów, ale nie jest to moim celem i nie przejmuję się tym.


Telefonu nie odbieram
Powered by Webnode
Create your website for free! This website was made with Webnode. Create your own for free today! Get started